Forum Lochy
Gdzie Snape mówi dobranoc...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bla bla bla radio gra

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lochy Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Masia
Charłak



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Czw 19:57, 08 Cze 2006    Temat postu: Bla bla bla radio gra

Bardzo stare opowiadanie. Już dawno powstało. Nie jest jeszcze zakończone. Proszę o wyrozumiałość. Nie zmieniałąm go. Niech będzie takie jak jest. Miłego czytania.

*********

BLA BLA BLA RADIO GRA

Prolog
Budzik. Jak zwykle nastawiony na 7. Ubieram czarne spodnie i bluzkę- jak zawsze. Idę do kuchni- bułka maślana i gorące kakao. Fala kulminacyjna się zbliża. Nie mogę, ta szara codzienność przytłacza mnie i narusza granice cierpliwości. Ale to dopiero początek. Wybuch ma nastąpić później!!!
Zaczęło się zupełnie normalnie- od śniadania. Nie to nie było śniadanie tylko kolacja z facetem, za którym szalały wszystkie dziewczyny. A ja jedyna nic w nim nie widziałam. No może nie ja jedna, ale byłam jedną z niewielu. Podkreślam byłam, bo już nie jestem. Nie, ja nie szaleję za tym facetem...JA GO KOCHAM!!! Stało się i nie mogę tego odwrócić. Tym facetem jest...


Rozdział 1
- Dzyńńńńń, dzyńńńń!- ten głupi budzik kiedyś doprowadzi mnie do szału. Niestety dzieliłam pokój z młodszą siostrą i musiałam się zgodzić na ten okropny dźwięk budzący mnie każdego ranka punktualnie o godzinie siódmej. Anette jak zwykle była już na nogach. Nuciła jakąś wesołą melodię. Nie dziwię jej się- w końcu ile jest takich przypadków, że facet, który ci się podoba zaprasza cię na randkę?! No cóż chyba niewiele. W każdym razie Anette była zadowolona i już od rana przeszukiwała olbrzymią szafę z nadzieją, że znajdzie coś odpowiedniego na tą okazję.
- Anette, zamknij się na moment, bo nie słyszę własnych myśli- mruknęłam spod koca
- Oj ty obiboku. Czas wstawać!!!- widać było, że jest cholernie zadowolona, co ostatnimi czasy dość rzadko jej się zdarzało. Nie chciałam tego popsuć, więc zwlokłam się z wyrka i z miną męczennicy poczłapałam do łazienki. Dzień zapowiadał się "wspaniale". Anette pójdzie na randkę, a ja będę musiała odrabiać za nią prace domową zadaną prze psorka od eliksirów- Snape'a. Anette chodziła do Hogwartu, tak jak ja. Była już czwarty rok, ja szósty. Jednak prawie wszystkie prace związane z eliksirami odrabiałam za nią. Uczyłam się nawet nieźle, a eliksiry były moim ulubionym przedmiotem, mimo że byłam gryfonką.
- Monica- siostra ranny ptaszek stanęła w drzwiach łazienki- jak myślisz, która sukienka bardziej spodoba się Ronowi? Jasnoniebieska czy pomarańczowa?
- Na twoim miejscu ubrałabym czarne sztruksy i białą bluzkę. Wtedy wyglądasz najfajniej.
- No, co ty?! To ma być RANDKA!!!
- I co z tego?! Idziecie na bal czy co? Ubierz się normalnie.
- O jej ty i te twoje pomysły.
Obraziła się na mnie, a takie rozwiązanie było mi nawet na rękę, bo nie miałam ochoty jej słuchać. Odkręciłam kurek z zimną wodą i ochlapałam twarz. Umyłam ręce i przeczesałam włosy. Teraz można było przyporządkować mnie do rodzaju ludzkiego, a nie pomylić z jakąś paskudną małpą. Usłyszałam wołanie mamy "Śniadanie" i wróciłam do pokoju żeby się przebrać. W kuchni już siedziała Anette i dyskutowała z mamą na temat nowej fryzury ( w sumie nie bardzo mnie to obchodziło). Wzięłam tosta z serem i smętnie go przeżuwając włączyłam radio. Było nastawione na jakąś kretyńską stację, która nadawała poranną audycję "Bla bla bla radio gra". Zapowiadał się, jak zwykle, "ciekawy" dzień.
***
Anette strasznie marudzi. Doszłam do takiego wniosku po czterech godzinach użerania się z kochaną siostrą w mugolskim centrum handlowym. Oglądała, co najmniej 100 podobnych do siebie sukienek (prawie wszystkie w kolorze niebieskim lub różowym). A teraz upierała się przy kupieniu drogich, czarnych butów ze śmiesznymi "noskami". Koszmar w paski. Jak zwykle na wakacjach, centra handlowe wyładowane były "po brzegi" zadowolonymi z siebie, bogatymi mugolami. Ja i Anette miałyśmy trochę zaoszczędzonych pieniędzy, bo nasza babcia była mugolką. W każdym razie w tym momencie nie myślałam o babci, ale o dużej szklance mrożonego soku dyniowego. Niestety, mając taką siostrę jak Anet mogłam sobie tylko pomarzyć o takim udogodnieniu.
- Monica, jeśli będziesz się tak wlec, to nigdy nic nie kupimy- moja siostra krzyczała mi prosto do ucha na środku ulicy tak, że wszyscy się za nami oglądali.
- Cicho bądź, już idę!- przyśpieszyłam kroku. Anet wyglądała na złą i zdeterminowaną. Wiedziałam, że nie odpuści, jeśli czegoś nie kupi, więc zaproponowałam żebyśmy weszły do najbliższego sklepu. Podczas gdy ona mierzyła dziwaczne i z pewnością drogie buty, ja siedziałam na ławeczce. Byłam zmęczona. A taką miałam naiwną nadzieję na dzisiejsze leniuchowanie w łóżku. Poczułam się szlachetnie, że poświęciłam swój wolny dzień na zakupy z siostrą, ale moja szlachetność gdzieś "uleciała”, kiedy zobaczyłam Anet kupującą te głupie buty. Ona zupełnie zwariowała.
O godzinie czternastej wróciłyśmy do domu z różową, sięgającą do pół łydki sukienką i czarnymi butami. Mamy nie było w domu, więc Anet postanowiła sama się przygotować. Spięła swoje długie, brązowe włosy w ciasny kok i wcisnęła się w swoją nową, różową sukienkę. Wyglądała dość dziwacznie, jakby się postarzała o 3 lata, ale nie miałam serca jej tego powiedzieć. A może o taki efekt jej chodziło?!
Mniej więcej o szesnastej moja siostra wpadła w panikę. Co pięć minut pytała się czy dobrze wygląda uniemożliwiając mi odrobienie cholernie trudnej pracy z transmutacji. Biegała ciągle do łazienki i przeglądała się w lustrze, uśmiechając się do siebie niemądrze. Przestała dopiero, kiedy jej powiedziałam, że będzie wyglądać jak burak. Nie dziwiłam jej się, choć sama na randce byłam tylko raz i to z facetem, który nie bardzo mi się podobał, czyli z Nevillem Longbotomem. Ale to była kompletna klapa. Nie lubiłam randek i wolałam się uczyć. Niektórzy nazywali mnie kujonicą ale nie bardzo mnie to obchodziło. Ta jedna randka z Nevillem w zupełności mi wystarczyła. Wkrótce wszystko miało się jednak zmienić...
DING DONG!!!- ktoś nacisnął nasz bardzo głośny dzwonek u drzwi. Byłam prawie pewna, że Anet spadnie ze schodów, więc podążyłam za nią.
- Cześć- "zaświergotała", otwierając drzwi.
Na jej nieszczęście nie był to jednak Ron, ale...
- Wiktor??? Co ty tu robisz?!- powiedziałam, schodząc ze schodów za moją siostrą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Masia
Charłak



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Śro 23:47, 21 Cze 2006    Temat postu:

Nie no widzę, że się niesamowicie musi podobać skoro nikt nie narzeka :] w takiem razie wrzucam kolejną część.
*******

Nareszcie- powiedziałam, kiedy moja siostra wyszła z domu z Ronem. Już myślałam, że nigdy się jej nie pozbędę. Chciałam swobodnie porozmawiać z Wiktorem, niestety przy Anette nie jest to za bardzo możliwe. Jeśli chodzi o podsłuchiwanie to nawet uszy dalekiego zasięgu nie są jej potrzebne. Mogłaby spokojnie zostać asystentką Rity Skeeter. Na szczęście przybył Ron z odsieczą i moja siostra czerwona jak piwonia wyszła na wymarzoną randkę.
- Monica?- łagodny, gardłowy głos Wiktora wyrwał mnie z rozmyślań na temat przyszłości Anet
- Och... przepraszam, zamyśliłam się. Więc co cię przywiało do Anglii?
- Nie uwierzysz mi, jeśli powiem, że przyjechałem cię odwiedzić, chociaż już dawno miałem to w planie, więc nie chyba nie ma sensu żebym kłamał?!- uśmiechnął się. Cholera, wyprzystojniał od naszego ostatniego spotkania(jakieś trzy lata temu). Miał orzechowe oczy o ciepłym, czułym spojrzeniu. Niesforne kosmyki ciemnych, półdługich włosów związanych teraz w luźnego kucyka opadały na jego policzki. Był wysoki i szczupły, ale silny. Przy pierwszym spotkaniu wydawał się tajemniczy tak jakby coś ukrywał. Ale to nie mogło być coś złego, tak mi się przynajmniej wydaje. Czy na pewno?! O tym miałam przekonać się dużo później...
- Możesz kłamać. I tak w końcu dowiem się prawdy. Poza tym wyglądasz komicznie, kiedy próbujesz kłamać. Wtedy się tak ładnie rumienisz.
- Jesteś okropna. Wracając do sprawy, moja wizyta była czymś od dawna planowanym, a to, że przeniosłem się do Londynu tylko mi pomogło w jej zrealizowaniu.
- Przeniosłeś się do Londynu?! To cudownie. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
Wiktor mieszkał w Niemczech. Poznaliśmy się przy okazji wymiany uczniów czy czegoś w tym rodzaju. Zostaliśmy przyjaciółmi prawie od razu. Chyba tylko ja się w nim nie zakochałam i dlatego tak mnie lubił. Nigdy nie miał przyjaciół, bo wszystkim dziewczynom się podobał, a faceci go nie cierpieli (chyba z powodu wcześniej wspomnianych dziewcząt). W każdym razie miałam prawdziwego przyjaciela i to było dla mnie najważniejsze. On mnie rozumiał, rozumiał moje zacięcie do nauki i dość sceptyczne nastawienie do zabawy i różnego rodzaju rozrywek ( do tych rozrywek zaliczałam także randki).
- To znaczy, że...- nie dokończyłam, zrobił to za mnie
- Tak, będę chodził do Hogwartu!!!
- Teraz nie wiem czy mam skakać czy płakać ze szczęścia. Wiesz draniu, że bardzo mi ciebie brakowało.
- Nie płacz. Nie lubię, kiedy płaczesz. Możesz poskakać, zezwalam- królewskim gestem podniósł dłoń. Zaśmiałam się i opadłam na kanapę zawaloną stertą miękkich poduszek. Poczułam, że kocham cały świat za to, że jest taki wspaniały. To był naprawdę CUDOWNY dzień.
Rozmawialiśmy prawie cztery godziny. W końcu Wiktor powiedział:
- Najchętniej nie ruszałbym się z miejsca, ale niestety muszę się przekimać, chociaż chwilę. Jestem wyczerpany.
- Nie wiedziałam, że aż tak cię męczę.- zażartowałam
- Przecież wiesz, że nie. Poza tym tobie też przyda się dawka zdrowego snu, ponieważ jutro porywam cię z domu na cały dzień. Idziemy na Pokątną.
- Ale...
- Bez dyskusji panno Ant- ton jego głosu idealnie pasował do McGonagall.
- Tak jest panie Dick- uśmiechnęłam się a on w odzewie puścił mi oko.
- Do zobaczenia- powiedział i schylił się by pocałować mnie w policzek. Zadrżałam mimo woli. Coś ścisnęło mnie w okolicy serca a lekki dreszcz przebiegł po plecach. Wiktor niczego nie zauważył i uśmiechając się wyszedł. Stałam jak wryta przez pięć minut. A może dziesięć?! Nie wiem. Nie czas się liczył tylko ten pocałunek. Pierwszy raz mężczyzna mnie pocałował. To nie było tak jak tysiące razy opisywały mi koleżanki "wasze usta będą jak jedno ciało...". Akurat!!! Nie zamierzałam o tym nikomu mówić, zresztą komu?! Moja siostra dostałaby ataku niekontrolowanego chichotu. "Zaczynasz dorastać" powiedziałyby koleżanki. Koniec świata. Ja- twarda jak głaz dziewczyna od 16 lat olewająca facetów- podniecająca się pocałunkiem w policzek. Żałosne, po prostu żałosne. Postanowiłam wcześniej położyć się spać. Jutro czekał mnie wspaniały dzień. Nie chciałam wyglądać jak ćpunka. Wskoczyłam pod prysznic i wyszorowałam dokładnie ciało olejkiem miętowym. Wychodząc z łazienki usłyszałam rozmowę mamy i Anet. Wyraźnie było słychać samozadowolenie w głosie mojej młodszej siostry. Randka się udała. Ziewając szeroko założyłam moją kraciastą koszulę nocną i zawlokłam swoje pachnące miętą zwłoki do ciepłego łóżeczka. Nie mogłam jednak przestać myśleć o miłej niespodziance Wiktora- o pocałunku...
***
- Maaaamooo...- Anet darła się jak opętana. Czy ona nigdy nie pozwoli mi się spokojnie wyspać??? Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam, że na suficie, który zwykle lśnił srebrną farbą wisi wielkie, rude "COŚ", co przypominało zdjęcie lub obraz (skłaniałam się ku pierwszej możliwości). I teraz domyśliłam się, dlaczego moja siostra tak przeraźliwie krzyczała. Na naszym suficie przylepiony był ogromny portret ukochanego Anet- Rona. Gwałtownie wyskoczyłam z łóżka i zadzierając głowę gapiłam się z rozdziawioną buzią na rudowłosego chłopaka, mrugającego do nas łobuzersko.
- Coś ty zrobiła kretynko?!- krzyknęłam jej prosto do ucha, kiedy odzyskałam przytomność umysłu i przebywające na chwilowym urlopie myślenie.
- Nic, hmmm...- zarumieniła się tak, że wyglądała jak skondensowany sok malinowy- chciałam go tylko trochę powiększyć i pomyliłam buteleczki a później...
- PRZYLEPIŁAŚ GO PŁYNEM "LEPIĘ SIĘ ŚWIETNIE"??? CZY TY ZWARIOWAŁAŚ?- powoli zaczynałam wpadać w histerię. Nie wiedziałam czy istnieje jakiś płyn działający w przeciwną stronę niż ten magiczny specyfik. Jeżeli wierzyć reklamom to raczej nie...
- Nie pękaj!!!- głos mojej siostry był na pozór spokojny, ale wiedziałam, że w jej przypadku pozory mylą- Przecież on jest śliczny i taki kochany- rozmarzyła się, ale nie na długo. Chyba postanowiła przedstawić mi dość sensowne argumenty, ale w tym przypadku takowe chyba nie istnieją...- Za tydzień wyjeżdżamy do szkoły. Zresztą przyzwyczaisz się.
- Co tu się dzieje?- mama w samą porę wkroczyła na środek pokoju. Pałałam żądzą mordu w stosunku do mojej "przekochanej" siostry, więc przybycie mamy powstrzymało mnie jeszcze przez chwilę od ugryzienia jej.
- Monica mówi, że nie mogę mieć zdjęcia Rona w pokoju.
- Ja tak nie mówiłam- zaperzyłam się- tylko dlaczego to zdjęcie musi mieścić się na- prychnęłam lekceważąco w stronę mojej siostry, a ona w zamian spojrzała na mnie jak wściekły hipogryf- SUFICIE?!?!?!
Mama uniosła ze zdziwieniem głowę patrząc na roześmianą buzię ludzkiego odpowiednika wiewiórki. Jej twarz zmieniła się momentalnie ze zdziwionej w rozbawioną. Szybko wyszła z pokoju usprawiedliwiając się przygotowaniem śniadania, a już po chwili usłyszałyśmy z Anet wybuch śmiechu. Zadowolona z siebie wielbicielka Rona popatrzyła na mnie z wyższością i zniknęła w łazience. Cholera! Cholera! Cholera! Ona znów wygrała. Choć była młodsza o dwa lata to jednak sprytniejsza i zaradniejsza ode mnie. Tiara zamierzała początkowo umieścić ją w Slyterinie, ale Anet bardzo chciała być w Gryfindorze. Od kiedy poznała Rona, czyli jakieś sześć lat temu, bezgranicznie się w nim zakochała. Osobiście nie wiem, co można widzieć w ciapowatym rudzielcu, jednak chyba "coś" można skoro właśnie jego wybrała Anet. Cieszyłam się, że bardziej przypadł jej do gustu jeden z moich dobrych znajomych niż Draco Malfoy, na widok, którego prawie wszystkie dziewczyny sikały po nogach. Nadęty bubek- byłam jedną z nielicznych osób, które tak o nim myślały.
Anet wyłoniła się z łazienki w samym ręczniku. Pachniała mocno olejkiem sandałowym i liliami. Nie zwracając na mnie zbytniej uwagi poczłapała do szafy i wyciągnęła z niej zieloną, sztruksową sukienkę. Ubrała się pośpiesznie i wyszła do kuchni zostawiając mnie samą.
***
Rozmowa ucichła wraz z moim wejściem do kuchni. Wiedziałam, że Anet będzie mnie obgadywać, ale znałam moją siostrę, więc wcale się nie dziwiłam. Podeszłam do lodówki i wyjęłam czekoladowy pudding (co tam, wcale nie zamierzam się odchudzać i wyglądać jak anorektyczka). Zauważyłam, że Anet i mama przyglądają mi się bardzo uważnie. Nie musiałam wcale zastanawiać się dlaczego, w końcu nieczęsto miałam nałożony tusz czy chociażby głupi błyszczyk. Ale tym razem nie wiem, co mnie podkusiło. Poza tym ilekroć pomyślałam o Wiktorze coś przewracało mi się w brzuchu, a na sercu robiło się tak cieplutko. Zawsze można jednak poudawać, że nie ma się pojęcia, o co chodzi, więc zapytałam:
- Czemu się tak na mnie patrzycie? Czy wyglądam jak sklątka tylnowybuchowa?!
- Nie nie, kochana siostro. Coś mi tu nie pasuje- zwolenniczka naturalności UMALOWANA!!! Czy ja coś przegapiłam?
- Nic co mogłoby dotyczyć ciebie czy tej rudej fretki- cała reszta nie powinna cię interesować, moja droga- odpowiedziałam głosem ociekającym słodyczą. Wiedziałam, że nie da mi spokoju póki się nie dowie o co chodzi. Ja jednak nie zamierzałam jej ułatwiać zadania i nie zwracając uwagi na jej wzrok, pełen oczekiwania usiadłam przy stole aby spokojnie spałaszować swoje śniadanie.
- No nie, dziewczyno. Czy ty nigdy nie możesz czegoś konkretnie powiedzieć, zawsze musisz być taka tajemnicza?! Zastanawiam się jak to możliwe, że jestem twoją siostrą.
Na szczęście dzwonek do drzwi wybawił mnie od odpowiedzi.
- Cześć. Monica za moment przyjdzie.- w głosie Anet można było wyczuć nutkę samozadowolenia, widocznie już wiedziała dla kogo się wystroiłam. Bo to że nie byłam zwyczajnie ubrana było widać na pierwszy rzut oka. Miałam na sobie zielone sztruksy z srebrnym wężem z boku (siostra mojego kolegi ze szkoły dała mi je na urodziny) i zieloną, dopasowaną koszulkę. Na oczy nałożyłam czarny tusz (takie mugolski środek kolorujący rzęsy), a na ustach rozprowadziłam słynne w całym czarodziejskim świecie (promowane przez "Czarownicę") mazidło "Błysk gwiazd". Dla postronnych mogłam uchodzić za normalną nastolatkę w moim wieku, ale wiedziałam że Wiktor doceni tą zmianę- był jednym z najbardziej spostrzegawczych facetów których znałam.
- Hej- powiedziałam wychodząc z łazienki- Idziemy???
- Jasne. Do widzenia- rzucił w stronę mojej mamy, która konspiracyjnym szeptem wyjaśniała coś Anet. Wiktor chyba nie zrozumiał o co chodzi i jakby nigdy nic ujął delikatnie moją dłoń. Zarumieniłam się i posłałam mojej siostrze, która lada chwila mogła wybuchnąć śmiechem, spojrzenie mówiące "jeden fałszywy krok a przerobię cię na pokarm dla psów". Zapowiadał się cudowny dzień ale oczywiście jeśli coś ma być cudowne, ja zawsze muszę to sknocić. Tym razem czekała mnie jednak miła odmiana...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vardamerethiel
Niewymowny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Pią 10:29, 23 Cze 2006    Temat postu:

Przeczytałam na razie pierwszą cześć i chyba mam dość... Nie piszesz źle, właściwie to styl masz całkiem „zgrabny” i ciekawy, ale to nie jest niestety tematyka która mnie interesuje... Właściwe to jest coś uroczego w tym przedstawieniu stosunków między siostrami, to ich codzienne życie, różnice zdań, wspólne zakupy... Niewątpliwie „coś” to w sobie ma, ale nie potrafię jednak sprecyzować co... Pisz dalej, na pewno znajdzie się ktoś, komu przypadnie do gustu ten tekst. Muszę nadmienić jeszcze, że tytuł, zamiast przyciągnąć czytelnika, jest raczej odpychający... Jak widzę jakieś nieskładne bla bla bla, to naprawdę automatycznie nie chce mi się zagłębiać w tekst.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AshTray
Szaman



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z nikąd

PostWysłany: Czw 13:36, 03 Sie 2006    Temat postu:

W sumie coś w tym opku jest...jest takie jakieś niezobowiązujące,a mimo jego nieskomplikowanej budowy i treści,przeczytałabym je do końca.
Może nie jest oryginalne,ale idealne na odstresowanie...pisz no dalej,dziołcha!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lochy Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin