|
Lochy Gdzie Snape mówi dobranoc...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
natasza
Początkujący czarodziej
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Nie 22:58, 18 Cze 2006 Temat postu: Mycie [T] [Z] |
|
|
To moje pierwsze tłumaczenie, ale nie omieszkam go zadedykować. Jest ono w całości dla NIUCHACZA vel JEDNOROŻCA, mojej cudownej bety (nie, tym razem było niesprawdzone), której jestem wdzięczna dozgonnie za dotychczasową pomoc i wyśmienite rozmowy. Kosiam ciem!
Niestety; opowiadanie to mam już od dawna na dysku, nei wiem skąd je wytrzasnęłam. Ale zgodę miałam. jakby ktoś znalazł link do oryginału kiedyś, to będę wdzięczna.
Enjoy!
- Powiedziałem ci już, że jeśli chodzi o twoją litość, to nie jestem zainteresowany, panno Granger!
- To nie jest litość, profesorze Snape.
- Więc dlaczego tu jesteś, panno Granger?
- Uzdrowicielko Granger. Ukończyłam praktyki trzy lata temu.
- Ukończyłaś studia... Stanowczo czuję się staro.
- Proszę przestać narzekać. Nie może się pan postarzeć tylko dlatego, że ukończyłam szkołę dziesięć lat temu.
- Cóż, na pewno cholernie dobrze wychodzi ci sprawianie, że czuję się stary. Wynoś się! Odmawiam! Na pewno nie pozwolę ci się umyć!
- Przeżyje pan, profesorze. Więcej; musi pan. Nikt więcej w tej chwili tutaj nie pracuje.
- Więc użyj magii.
- Nie zezwolono mi na użycie magii, zanim nie zaleczymy do końca skutków tego uroku jakim pan oberwał.
- Chcę, aby ktoś inny mnie mył.
- Rozmawialiśmy już o tym, profesorze. Tylko ja teraz pracuję. Za moment zamierzam pana rozebrać. Może mi pan na to pozwolić, ale jeśli pan tego nie zrobi, wmuszę w pana Eliksir Usypiający i umyję pana podczas snu. Nie wie pan, co mogłabym zrobić gdyby pan był pod wpływem tego eliksiru...
- Wstrętna, złośliwa, zła kobieta!
- To część szkolenia.
- Co... co ty właściwie robisz?
- Zdejmuję panu spodnie.
- W żadnym razie!
- Nie będę w stanie pana porządnie umyć, jeśli będzie pan je miał na sobie.
- Więc nie rób tego.
- Zdejmuję panu spodnie, proszę się z tym pogodzić.
- Nie, nie! Ty naprawdę chcesz to zrobić! Cholerna harpia!
- Nie m potrzeby się wyzywać, profesorze. W końcu oboje jesteśmy dorośli. Proszę zostawić obelgi na pana powrót do Hogwartu, na pana biednych uczniów.
- Jestem pewien, że mogę wrócić tam z większą ilością przezwisk dla nich.
- Oboje wiemy, że nie może pan sobie ściągnąć tych spodni, ponieważ jest pan chwilowo sparaliżowany.
- Funkcjonuję i poruszam się absolutnie sprawnie; nie uznałem tylko za stosowne podzielić się z tobą tym faktem.
- Doprawdy? Więc proszę podnieść palec wskazujący.
- Dobra. Zdejmij te spodnie.
- Nareszcie. Teraz pozbędziemy się pana koszuli.
- Wolałbym nie.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz, panno Granger?
- Uzdrowicielko Granger. Modlę się do Boga, by dał mi siłę, bym pana nie udusiła.
- Grozi pani swojemu pacjentowi, panno Granger?
- Uzdrowicielko Granger!
- Nie musisz krzyczeć.
- Zdejmuję panu koszulę.
- Musisz?
- Tak!
- Czy jesteś pewna, że nie możesz użyć magii?
- Tak! Jestem, do cholery, pewna, że nie mogę użyć magii, ty nieznośny palancie! Nadal jesteśmy w trakcie leczenia! Zaczynam się zastanawiać, czy nie powinnam przypadkiem zbadać twojego mózgu – może on także jest pod wpływem uroku?
- Gryfoni. Taka prostota.
- Ty odrażający człowieku. Zdejmuję ci koszulę.
- Wolałbym nie.
- Pani twarz nabiera interesującego odcienia czerwieni, panno Granger.
- Nie mogę zabić swojego pacjenta. Nie mogę zabić swojego pacjenta.
- Przepraszam, co to miało znaczyć?
- Nie twój interes, Snape.
- O, widzę, że skróciłaś „profesora Snape’a” do „Snape’a”.
- Zdejmuję tę koszulę.
- W porządku. Zedrzyj ją ze mnie. Rozumiem, że nie możesz się doczekać, aż mnie rozbierzesz. Czyżby się pani zadurzyła w swoim byłym Mistrzu Eliksirów, panno Granger?
- Chciałbyś, ty diabelskie nasienie.
- Znowu pani mruczy coś pod nosem, panno Granger.
- Dobra, zaczynam mycie.
- Na litość boską, kobieto!
- Woda jest zimna z powodu twojego opóźniania.
- Zrobiłaś to celowo! Mogłaś użyć magii do podgrzania wody zanim zaczęłaś mnie dotykać tą gąbką!
- Mogłam. Ale czy jesteś pewien, że chcesz, bym to zrobiła? W końcu nie chciałeś, żebym ściągała twoje spodnie i koszulę.
- Wstrętny bachor.
- Nie jestem już jedenastoletnią dziewczynką, Snape.
- Wstrętna krowa.
- To było zupełnie nie na miejscu!
- Sama powiedziałaś, że nie jesteś już dzieckiem.
- Nie mogę zabić swojego pacjenta. Nie mogę zabić swojego pacjenta.
- Znowu mi grozisz?
- Chciałabym być tym, który rzucił na ciebie ten urok.
- Spokojnie, panno Granger. Nie ma potrzeby stosować przemocy... Brzydko pani wygląda, kiedy jest pani blada.
- Dobrze, podgrzeję wodę.
- Wykazujesz wiele entuzjazmu, by zapewnić mi wygodę. A bladość nadal pani nie służy, panno Granger.
- Uzdrowicielko Granger!
- Ał! Próbujesz obedrzeć mnie ze skóry?
- Próbuję.
- Czego oni uczą na tych praktykach uzdrowicielskich?
- Och, tego i owego. Na przykład jak powstrzymać się od powiedzenia irytującym Mistrzom Eliksirów, żeby spieprzali.
- Chyba nie masz zamiaru dotykać moich genitaliów tak niedelikatnie jak resztę mojego ciała, prawda? Nie uśmiechaj się w ten sposób, kobieto. To są bardzo wrażliwe części ciała.
- Naprawdę? Severusie, dlaczego wglądasz na zaniepokojonego?
- Bo jestem zaniepokojony! Jestem wręcz cholernie przerażony!
- Mężczyźni tak się martwią o swoje narządy...
- Czy chcesz mnie dalej trzeć jak do tej pory całe ciało? Czekaj...
- Jak mam rozumieć to, co powiedziałeś?
- Uzdrowicielko Granger, proszę...
- Nie martw się, Severus. Nie zamierzam dobierać się w... ten sposób do twoich genitaliów.
- Dzięki Bogu.
- Umm...
- Co? Czy coś nie tak?
- Część ciebie nie jest już sparaliżowana... A ja jeszcze cię nie dotknęłam.
- Jasna cholera.
- Jesteś bardzo dobrze... wyposażony.
- Przestać się gapić!
- W dalszym ciągu muszę dokończyć mycie.
- Jasna cholera!.
- Umm... Zamierzam cię umyć do końca.
- Chcę mieć to jak najszybciej za sobą, kobieto.
*
- Uzdrowicielko Granger?
- Profesor Snape! Co sprowadza pana z powrotem do szpitala? Przecież zwolnili pana z czystą kartą zdrowia miesiąc temu!
- Zastanawiałem się czy nie zechciałabyś mi towarzyszyć na obiedzie w ten weekend.
- Ja?
- Nie piszcz. To nie pasuje ci jeszcze bardziej niż bladość.
- Dlaczego chcesz iść ze mną na obiad? Nienawidzisz mnie.
- Nienawiść to za silne słowo. Nie nienawidzę cię.
- Ale mnie nie lubisz.
- Iii tu się mylisz. Myślałem o tobie od kiedy mnie zwolnili ze szpitala.
- O mnie?
- Odwaliłaś kawał cholernie dobrej... ręcznej roboty, Hermiono, jeśli wiesz, o co mi chodzi.
- To nie była, jak to określasz, „ręczna robota”!
- Dla faceta sparaliżowanego od sześciu miesięcy przez głupkowaty błąd ucznia to BYŁA ręczna robota.
- Przestań tak mówić!
- Lubię cię zawstydzać.
- Z tego co pamiętam, nie jesteś już moim profesorem.
- Nie przypuszczałem, że będę obiektem seksualnym.
- Nie martw się; nadal nie jesteś.
- Słyszę, że masz problemy z oddychaniem, kiedy szepczę ci do ucha.
- Denerwujesz mnie.
- Nie kłam, Hermiono. Ja cię podniecam i ty mnie podniecasz, przypominasz sobie?
- J-j-jak mogłabym zapomnieć...
- Teraz zamierzam cię pocałować.
- Tak...
- A potem możesz mnie umyć jeszcze raz...
The End...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Viviane Ruiz
Wilkołak
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Dungeons
|
Wysłany: Pon 21:40, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Zobaczmy ... jeden wybuch śmiechu, trzy parsknięcia i permanentny uśmieszek w kąciku ust. Jeśli to opowiadanie nie miało być śmieszne, to bardzo przepaszam za własną reakcję. Podobało mi się ... to było coś innego. I mimo iż z reguły opowiadań z Severusem i Hermioną nie trawię, to przypadło mi do gustu.
Nie patrzyłam na błędy, gdyz przyzwyczaiłam się do tego, że to Ty poprawiasz resztę, ale jeden feler zapamiętałam...(literówkę dokładniej, wiec nic strasznego)
Cytat: |
Nie m potrzeby się wyzywać, profesorze. |
O ile dobrze rozumuję, powinno być 'ma'
Pozytywnie zaskoczona jestem końcówką, gdyz po , nazwijmy to, pierwszej części myślałam, że jedyną rzeczą jaką Severus chciałby powiedzieć Hermionie jest jakieś perfidne przekleństwo, a nie zaproszenie na posiłek;)
Czekam na więcej podobnych opowiadań.
P.S Hermiona jako Uzdrowicielka ... genialny pomysł. Właśnie taką przyszłość ma w moich oczach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alimanda
Członek Wizengamotu
Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pią 22:05, 28 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Opowiadanko miodzio,naprawdę nieźle mnie ubawiło.Lubię pairing SS/HG więc tym bardziej jestem pod wrażeniem Twoich umięjętności i pomysłów,bo naprawdę teraz na necie ciężko jest znaleźć coś oryginalnego o Sevie i Hermionie. Tak dobrze mi się czytało,że nie zwróciłam uwagi na błędy,dopiero jak czytałam komentarze to zauważyłam. Ale nie ma co wypatrywać błędów i szukać dziury w całym,gdy całe opowiadanie jest w porządku.pzdr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AshTray
Szaman
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z nikąd
|
Wysłany: Czw 12:09, 03 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Nie trawię parringu HG/SS, ale...to mnie rozwaliło
Jest śmieszne i naprawdę mi się podoba.
Co do błędów,to raczej nie ma,może poza literóweczkami drobnymi ale już sie nie będę do nich przyczepiać.
Dobre tłumaczenie.
Pozdrawiam:*
"Umm...
- Co? Czy coś nie tak?
- Część ciebie nie jest już sparaliżowana... A ja jeszcze cię nie dotknęłam.
- Jasna cholera.
- Jesteś bardzo dobrze... wyposażony.
- Przestać się gapić! "
~to było świetne:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|