Anna Black
Wilkołak
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Black Manor
|
Wysłany: Czw 10:56, 15 Cze 2006 Temat postu: [Z]Alene Yaxley - naznaczenie |
|
|
No i to jest taki bonus do sądu ostatecznego, o. Zastanawiam się, czy nie pisać dalej o losach Alene…
Dedykacja dla Eirene za betowanie, a kopcikowi za pomysł (;
~*~
Nikt, poza Alene, nie znał jej tajemnic. Zostawiła za sobą jedynie przykrą przyszłość, o której chciała zapomnieć. Wiedziała, że to, co robi, jest złe. I bała się.
Alene stała koło grobu . Czekała na tego jedynego. Mimo, że wtedy jej życie zmieni się na gorsze. Miała wybór.
Alene Yaxley roześmiała się psychopatycznie, jakby chciała obudzić wszystkich zmarłych z wiecznego snu. Spojrzała w granatowe niebo - przepiękna noc chroniła Alene. Ani jednej gwiazdy - to dobrze, gdyż dziewczyna nienawidziła światła.
Usłyszała cichy szelest liści. Obróciła się na pięcie i zobaczyła wściekłe czerwone oczy.
Wreszcie. Tak długo czekała na ten moment. Nie mogła się doczekać, kiedy to się stanie. Kiedy będzie miała na ręce Mroczny Znak. Marzenie każdego Ślizgona.
Malinowe usta dziewczyny wykrzywiły się w kwaśnym uśmiechu.
- Panie... - szepnęła i padła do stóp Lorda Voldemorta. W hebanowych oczach Alene pojawiły się iskierki pożądania i szczęścia.
- Wstań, Yaxley. - rozkazał zimnym głosem, jak zawsze.
- Nie będę pytał Ciebie, dlaczego to zrobiłaś. Dobrze wiedziałaś, że za zabicie jednego z nas grozi srogą karą... - zaczął. - Myślisz, że żal mi Lucjusza? Nie, wcale nie. Był mi niepotrzebny... - Alene wstała. - Crucio! - Lord Voldemort uśmiechnął się jadowicie. Alene upadła, a z nosa polała się krew. Mimo, że ból był prawie nie do zniesienia, nie krzyczała. Przyzwyczaiła się do bólu, który w sobie nosiła cały czas. Weź się w garść, córeczko. Nie płacz, nie kochaj. Zapomnij o bólu. Walcz.
Alene myślała, że zwariowała, skoro słyszy tajemnicze głosy.
Alene, wstań!
Wstała. Całe ciało bolało.
Brudna, śmierdząca krwią, odważna, mała Alene Yaxley. Niby Śmierciożerca.
Alene cała się trzęsła.
Nie pasujesz na Śmierciożercę, co za wstyd! Hańba dla rodziny!
Chude palce Voldemorta dotknęły zakrwawionego policzka Alene. Dziewczyna przełknęła ślinę.
Nie wolno mi się bać. Nie.
- Moja mała Alene... - syknął.
Głaszcze jej miodowe włosy, dziwnym ruchem ręki, jakby chciał je wyrwać. Wie, że ona się go boi. Nie każdy Śmierciożerca jest do tego zdolny, by powiedzieć Voldemortowi prawdę.
Wszyscy to dwulicowe gady.
Zawsze chciała być blisko Toma. Zawsze ją fascynował. Jak taki zwykły, a raczej niezwykły człowiek, może być aż taki potężny? I do tego sierota, źle potraktowana – zupełnie jak Alene.
To niesamowite. Był ideałem mężczyzny dla prawie każdej kobiety. Ale Riddle w ogóle tak nie sądził. Dla niego liczyła się tylko władza i potęga.
Alene Yaxley została Śmierciożercą dla Toma Riddle’a. Dla głupiej, ślepej miłości, która nigdy się nie spełni. Będzie tylko zjawą.
Po chwili wyciągnął swoją różdżkę.
Wyciągnął długi palec i dotknął jej przedramienia. Szepnął coś pod nosem – czyżby zaklęcie?
Zadowolona uśmiechnęła się, kiedy na swojej ręce zobaczyła Mroczny Znak.
Przestrach minął. Teraz w sercu Alene dominował niepokój, ale i chęć walki.
Mordowania niewinnych ludzi. Szczególnie szlam.
Dla szlam nie ma litości. Dla nikogo, kto przedtem mną pomiatał - postanowiła surowo.
- Zdrajcy są wśród nas – odezwał się, po krępującej ciszy.
- Twoją pierwszą misją będzie zabicie zdrajcy i przyprowadzenie jego ciała do Riddle's Manor - uśmiechnął się złowieszczo.
Alene Yaxley przytaknęła. Dla niej zabicie kogoś było niczym. Każda walka była dobrze opracowana, tak. Wszystko było doskonałe. Jej mistrzem był nikim. Ona sama była zwycięzcą i mistrzem.
I właśnie dlatego Tom był z niej dumny, a ona cieszyła się jak nigdy. Wreszcie była lepsza od kogoś.
Lepsza od jej rodzeństwa, które nią pomiatało.
Śliczna Anna, zawsze chwalona za oceny w Hogwarcie, i Martin zawsze sympatyczny i lubiany przez innych.
I mała Alene - nigdy niedoceniona przez świat, ani rodzinę. Jęknęła cichutko, kiedy Tom zlizał krew z rany na policzku. Czuła się tak dobrze. Jak gdyby była w raju.
Jej ukochany Tom. Jej jedyny...
Tylko on...
Jesteś moim światem, Tom.
Moim.
Mogę powiedzieć to słowo, które nigdy nie wypowiedziałam, bo bałam się.
Kocham Cię, Tom.
- Jesteś lepsza od Bellatrix – oświadczył, delikatnie przeczesując palcami jej rozpuszczone, miodowe włosy. W jej oczach zaświeciły dziwne błyski.
Czy to szczęście? Kiedy ostatni raz Alene była szczęśliwa? Wreszcie ktoś ją pochwalił i przyznał rację.
Wtedy zrozumiała, że ona też może być szczęśliwa. Szczęście jest lekarstwem dla każdego. Dzięki niemu, człowiek wie po co żyje.
Alene też wie.
Żyje dla Toma. Dla swojego ukochanego Toma.
Post został pochwalony 0 razy
|
|